Uciekaj, póki nie jest za późno!

o spektaklu „Can’t escape”, Joanna Królikowska, Festiwal Wioska Teatralna, Węgajty 2022

Tematy ekologiczne od lat pojawiają się na Wiosce Teatralnej w Węgajtach. Stawały się już przedmiotem licznych spotkań, dyskusji, a także spektakli, chociażby tych przygotowywanych przez uczestników Innej Szkoły Teatralnej. Nic dziwnego, że Teatr Węgajty tak chętnie gości u siebie twórców zainteresowanych przyszłością Ziemi i żyjących na niej ludzi. Jednym z zespołów zaproszonych na tegoroczną Wioskę Teatralną był Teatr 3,5 z Dzierzgonia ze spektaklem „Can’t Escape”, prezentowanym na Błoniach w Jonkowie. Przedstawienie okazało się swego rodzaju teatralnym science fiction z nurtu ekologicznego, prezentującym bardzo pesymistyczną wizję świata i ludzkich relacji z naturą. Wszystko zaś podane w konwencji teatru ulicznego. Efektowna forma to sposób na zyskanie uwagi odbiorców i przedstawienie im wcale niełatwych, przerażających w swej wymowie treści. W pierwszej chwili oddziałuje na widzów wizualna warstwa spektaklu z efektownymi rekwizytami i ruchomymi konstrukcjami scenicznymi, np. szklarnia na kółkach, hulajnogi, korpusy sklepowych manekinów czy latarnie na kijach, a także warstwa audialna- każdej scenie towarzyszy dopasowana do niej muzyka. Zauroczenie formą to jedno– po nim przychodzi potrzeba zagłębienia się w treść przedstawienia i zastanowienia się nad wizją świata prezentowaną przez Teatr 3,5. Kolejne sceny pokazują potencjalne sytuacje z przyszłości, może wcale nie tak bardzo dalekiej, i obrazują zagrożenia, z którymi będzie musiał zmierzyć się człowiek. Ciekawa jest scena o bezmyślnym użytkowaniu wody, beztroskim marnotrawstwie bez przewidywania skutków. Bohaterowie z miskami pełnymi wody bawią się w najlepsze, rozlewając ją dookoła siebie, czy też oblewając się nią. Gdy jednak ciecz w miskach się kończy, dalsza zabawa staje się niemożliwa a dobry nastrój pryska. Rozpoczyna się żebranie o wodę, także wśród znajdujących się w najbliższym sąsiedztwie widzów. Ci, którym udało się pozyskać choćby odrobinę, wracają do beztroskiej zabawy. Radość jednak nie trwa zbyt długo, woda znów zostaje bezmyślnie rozlana i po chwili miski znowu są puste. Scena ta może budzić na początku rozbawienie, które jednak przechodzi w irytację na bezmyślność postaci i niezmienność ich postaw. Dobrze obrazują to reakcje widzów, którzy początkowo wspierają aktorów, dzieląc się wodą mineralną. Po jakimś czasie można jednak zaobserwować wahanie– czy podzielić się resztką pitnej wody, która i tak za chwilę zostanie rozlana, czy przechować ją na później dla zaspokojenia pragnienia. Niektórzy zapobiegawczo zaczynają chować butelki. Ale czy właśnie nie o to chodzi zespołowi z Dzierzgonia, żeby wzbudzić w odbiorcach refleksję na temat wykorzystywania zasobów naturalnych? Potwierdzałaby torównież sekwencja obrazująca walkę ludzi o paliwa kopalne, w której bohaterki toczą bój o kanistry z benzyną, stanowiącą przedmiot pożądania. Najbardziej poruszająca wydaje się scena, w której człowiek w masce przeciwgazowej (Marek Kurkiewicz) ciągnie za sobą wóz, który okazuje się być przenośną szklarnią. W niej znajduje się starannie pielęgnowana i chroniona przed światem roślina. Może to jedna z niewielu roślin, jakie przetrwały na Ziemi? To przypuszczenie wydaje się zasadne– maska, którą ma na sobie bohater, jest bowiem podłączona do szklarni, stającej się dla niego swego rodzaju zbiornikiem tlenu, bez którego człowiek nie może żyć. To przerażający obraz zarówno katastrofy ekologicznej, w skutek której doszło do zniszczenia ziemskiej flory, jak i walki człowieka o każdy oddech i choćby haust powietrza. Lista zagrożeń jest w tym spektaklu długa. A rozwiązań, jak się wydaje, nie ma. Twórcy tego spektaklu nie próbują nawet ich dawać, bo świat, który przedstawiają, to rzeczywistość, z której– jak wskazuje tytuł przedstawienia– nie ma ucieczki. Czy zatem wszystko już przesądzone? Niekoniecznie. Warto potraktować ten spektakl jako alarm. W świecie tu przedstawionym nie można już nic zrobić. Ale w tym rzeczywistym jeszcze jest szansa na zmiany. Czas najwyższy ją wykorzystać.

Joanna Królikowska

PS. Gdy powstawał ten tekst, cała Polska żyła katastrofą ekologiczną w wodach Odry oraz innych mniejszych rzekach i zbiornikach wodnych. W ten sposób życie dopisało kolejną scenę do spektaklu „Can’t escape”. Skoro to nie sceniczna wizja przyszłości, ale rzeczywistość, to czy naprawdę mamy jeszcze szansę na ucieczkę?